Co dzieje się z akumulatorem, kiedy nic się nie dzieje? I dlaczego lepiej wiedzieć wcześniej niż później

Kacper

Co dzieje się z akumulatorem, kiedy nic się nie dzieje? I dlaczego lepiej wiedzieć wcześniej niż później

Auto stoi, prąd ucieka. Brzmi absurdalnie? A jednak

Znasz to uczucie, kiedy po kilku dniach przerwy wsiadasz do auta, przekręcasz kluczyk i… nic? Zero. Żadnego „kręcenia”, żadnego mrugnięcia kontrolki, tylko martwa cisza. Wtedy człowiek zaczyna podejrzewać wszystko – od stacyjki po złośliwość losu. A najczęściej winny jest jeden, cichy bohater, o którym przypominamy sobie dopiero, gdy padnie – akumulator.

I tu ciekawostka: większość akumulatorów nie umiera w trasie. One kończą swój żywot na parkingu, w ciszy. Gdy nic się nie dzieje, one właśnie wtedy mają najciężej.

Akumulator to nie zbiornik na energię – to coś w rodzaju baterii z charakterem

Dużo osób myśli, że akumulator „ładujesz jazdą” i to wystarczy. Problem w tym, że współczesne auta mają coraz więcej systemów, które pobierają prąd, nawet gdy samochód stoi. Alarm, moduły komfortu, elektronika od zamków czy świateł – wszystko to stopniowo wysysa energię z akumulatora, szczególnie gdy nie ruszasz się przez kilka dni.

W zimie jest jeszcze gorzej. Niska temperatura to dla akumulatora wróg numer jeden – spowalnia reakcje chemiczne, zmniejsza pojemność i wydajność. Więc jeśli Twoje auto więcej stoi niż jeździ, a temperatura na dworze zbliża się do zera, masz gotowy przepis na problem.

Kiedy warto wymienić akumulator, zanim sam się „wymelduje”?

Są pewne objawy, których nie warto lekceważyć. Jasne, czasem wystarczy naładować baterię, ale jeśli auto słabo kręci rano, a radio wyłącza się przy odpalaniu, to znak, że Twój akumulator woła o pomoc. Albo przynajmniej o podłączenie do prostownika.

Ale i prostownik nie zdziała cudów, jeśli żywotność ogniw dobiegła końca. Wtedy jedynym ratunkiem jest wymiana. I tu ważna sprawa: nie czekaj, aż akumulator padnie Ci pod marketem albo w drodze do pracy. Dobrze dobrany, świeży akumulator to nie wydatek – to inwestycja w spokój.

Gdzie kupić nowy akumulator, żeby nie przepłacić i nie wpaść w minę?

W dobie zakupów online i motoryzacyjnych gigantów, wybór jest ogromny. Ale nie każdy wie, że lokalne punkty mają swoje zalety. Można z kimś pogadać, ktoś doradzi, sprawdzi parametry auta, podpowie coś więcej niż „proszę, pasuje, bierz pan”.

Dla mieszkańców wschodniej Polski doskonałym przykładem takiego miejsca są akumulatory Lublin – czyli lokalne sklepy i punkty serwisowe, które nie tylko sprzedają, ale też potrafią dobrać akumulator pod konkretne potrzeby. Bo co innego ma sens w miejskim aucie, co innego w dieslu z grzałkami i nawigacją pokładową.

Czasem to nie akumulator, tylko coś innego. Ale i tak warto zacząć od niego

Nie każdy problem z prądem w aucie oznacza zużyty akumulator. Czasem przyczyna leży w alternatorze, przewodach masowych albo wilgoci, która dostała się gdzieś tam pod maskę i robi zwarcie. Ale mimo wszystko – akumulator to pierwszy podejrzany. I najłatwiejszy do sprawdzenia.

Jeśli podejrzewasz coś nie tak, pojedź do serwisu, który ma tester. 5 minut i masz jasność, czy problem leży w baterii, czy gdzieś głębiej. A jeśli rzeczywiście trzeba wymienić – nie kombinuj. Lepiej raz kupić coś porządnego niż bawić się w chińskie cuda, które padną zanim minie gwarancja.

Nowy akumulator to nie koniec – trzeba jeszcze o niego dbać

Wielu kierowców myśli, że jak już kupili nowy akumulator, to temat z głowy na najbliższe 5 lat. Nic bardziej mylnego. Bo nawet nowy sprzęt można załatwić w kilka miesięcy, jeśli jeździsz tylko po mieście, na krótkich odcinkach, w zimie nie doładowujesz baterii i zostawiasz radio włączone na postoju.

Dlatego warto od czasu do czasu przejechać się w trasę, zostawić auto na dłużej podłączone do prostownika (najlepiej inteligentnego) albo zwyczajnie – posłuchać auta. Bo jeśli zaczyna kręcić trochę wolniej niż zwykle, nie ignoruj tego. Akumulator to nie mięsień – sam się nie zregeneruje.

Podsumowując – z prądem się nie zadziera

Akumulator to jedno z tych urządzeń, które wszyscy traktujemy jak powietrze – dopóki nie zniknie. A jak zniknie, to zaczyna się szukanie kabli, sąsiada, prostownika, mechanika… i nerwy.

Więc zamiast dać się zaskoczyć, sprawdzaj, obserwuj, a gdy przyjdzie czas – odwiedź sprawdzony punkt, gdzie sprzedają akumulatory Lublin. I miej to z głowy na dłużej.

Bo jak pokazuje życie – samochód bez prądu to tylko blacha na kołach. A Ty masz lepsze rzeczy do roboty niż czekać na pomoc drogą przy -12°C.

Artykuł sponsorowany

Napisz komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *